Roncesvalles – Zubiri
Drugi dzień pielgrzymki, 21 września, Navarra. Pogoda znakomita i nieustająca galeria obrazów Mistycznej Camino. Przez cały czas towarzyszyło mi uczucie, że zbliżam się do miejsca, w którym jestem oczekiwany.
Znaki Camino, drogowskazy, żółte strzałki na drodze, na ścianach domów – nie sposób się zgubić. Wzrok i świadomość tak się przyzwyczają, że zanim pomyślisz, którą drogę wybrać na najbliższym rozstaju dróg – już wiesz.
Porównując statystyki dróg szlak Camino można uznać za najbezpieczniejszy na świecie; na przestrzeni dziejów odnotowano tam raptem kilka wydarzeń gdy ktoś tutaj zakończył swój ziemski marsz, jak ten tutaj Japończyk Shingo Yamashita. „Wieczne odpoczywanie…”
Miasto widoczne w dolince zapowiada koniec dzisiejszej drogi. Ale – nie wiem czemu to przypisać, że najdłuższe były ostatnie dwa kilometry, nie mówiąc o ostatnich stu metrach.
Sielankowo jak w Polsce. Niewielu ludzi, mieszkańców wsi spotyka się po drodze. Może są w pracy, może przez te miejscowości przechodzimy podczas siesty? A może mieszka ich tutaj niewielu. Przeważnie spokój i błoga cisza. Cała Camino była wędrówką w ciszy…
Albergue w Zubiri. Kolejność zdarzeń jest następujaca: wchodzę, pytam o wolne łóżko, wpisuję sie do księgi hotelowej, podaję passport do ostemplowania, zdejmuję buty, zostawiam je w korytarzu, kijki też, zajmuję swoje łóżko, wyciagam zapasowe skarpety, sunę do łazienki żeby pilnie wziąć prysznic i porządnie umyć nogi, piorę skarpetki i…odświeżony ruszam w miasto. Zmęczenie mija zwykle pod prysznicem.
Ładny, stary kościółek w Zubiri. Ale niezbyt gościnny. Zamiast mszy wieczornej serwuje pielgrzymom łańcuch i kłódkę. Niestety – dość często na trasie Camino