Wspomnienie z mojego harcerstwa

Tradycyjnie tuż przed Wigilią zawitałem telefonicznie do Torunia, do Leszka Wróblewskiego, jednego z najlepszych moich przyjaciół z czasów harcerstwa. Mieszkałem u niego, jego rodzice traktowali mnie jakbym był ich synem, a więc i myśmy obaj byli jak bracia. Kilka lat w tym samym pokoju, pod bacznym, choć, trzeba przyznać – bardzo tolerancyjnym – okiem rodziców, w tej samej drużynie harcerskiej, na tych samych obozach harcerskich; razem zdobywaliśmy sprawność „Trzech Piór” (kto był harcerzem w 60-tych latach, ten wie o czym mówię) oraz dziesiątki wspólnych przygód, o których tu, w „Pielgrzymie”, jeszcze opowiem – wszystko to utrwaliło nasze braterstwo. Czuję, że On zawsze czeka na ten świąteczny telefon.

Wspomnienie z harcerstwa

Na zdjęciu Leszek jest pierwszy z lewej. W środku – komendant naszego Szczepu R-15, Zbyszko Cieszyński, no i ja. Zdjęcie pochodzi z uroczystości 50 – lecia Szczepu. Zbyszko był jego komendantem od pierwszego dnia. Leszek i ja byliśmy w grupie harcerzy, którzy go zakładali we wrześniu 1959 roku. Kawałek czasu…

Bookmark the permalink.

Comments are closed.