Księga Pierwsza – Część VII – Konie gdy się dowiedziały…

Dzień 2.  Roncesvalles – Zubiri, 25.5 km

 

Wreszcie znalazłem bardzo dobre miejsce i czas, żeby wysuszyć moje zamrożone koszule. Maleńka wioska, sioło Viskarreta, a przed nią przy barze koczowisko pielgrzymów, którzy wpadli na ten sam pomysł, też mają coś do wysuszenia. Niebo było czyściutkie, słoneczko wręcz paliło – jakże cudownie było zdjąć buty i skarpety i połazić po trawie na bosaka. I zjeść porządną zupkę czosnkową z całą bagietką. Wszyscy to robili.

Viskarreta należy do szlaku Camino od zawsze. W tutejszym trzynastowiecznym kościółku Św. Piotra złożono II część Kodeksu Calixtinusa (Codex Calixtinus). Dokument  prawnie i teologicznie senkcjonujący Szlak  Świętego Jakuba. Opracował go papież Calixtus podczas pielgrzymki  do Compostela. Dokument jest aktem chrztu.

08

Relaks w Viskarreta

09

Moje wczorajsze pranie

                             

Wszyscy wygladają już na bardzo doświadczonych traperów jakby przeszli już conajmniej połowę trasy: dumni i pewni siebie. Niektórzy z zainteresowaniem oglądali swoje stopy, pokazywali innym swoje bąble, pewnie licytując się kto ma większe. Ktoś wyciągnął pudełko  plastrów, które w mig zostały zużyte. Mają bąble i niezły ubaw.   Minął nas pielgrzym konny. Niebawem ruszyłem za nim.

 

 

10

Konie gdy się dowiedziały…

Spotkaliśmy się za wioską obok nowoczesnego domu otoczonego młodymi drzewami i bujną trawą, która zatrzymała konie. Spod domu przyglądał nam się czarny pudel, wyraźnie podsłuchiwal o czym mówimy. Konie spokojnie chrupały trawę.

Dlaczego dwa konie dla jednego jeźdźca? Żeby się nie zmęczyły, to daleka droga. Jakże się mają zmęczyć skoro ty idziesz obok? Różnie, czasami idę. Gdzie sypiacie? W polu, mam namiot, a koniki dzielne. Skąd wędrujecie? Z Francji, ale niedaleko hiszpańskiej granicy. I tak aż do Compostela? Tak, oczywiście, że tak… Zamierzał coś mi jeszcze wyjaśnić, ale konie nagle przerwały swój lunch i z jakiegoś powodu, może ten pies je spłoszył, a może dopiero teraz dowiedziały się jak długa czeka je droga, cokolwiek to było – ruszyły spowrotem, jeden za drugim i to żwawym krokiem. Nie pomogły wołania…Pielgrzym pobiegł za nimi. A ja otworzylem mapę północnej Hiszpanii. Przede mną – ponad miesiąc marszu. No, cóż…

11

Puente de la Rabia

Zanim dotarłem do Zubiri zdobyłem jeszcze jeden hiszpański szczyt, Alto Erro (810 m n.p.m) i zapewne nie byłoby to liczące się osiągnięcie, gdyby nie ten plecak, którego waga rosła z każdym krokiem do góry. Po czym trzeba było zejść w dół, a to okazalo się jeszcze trudniejsze. Miałem dość i pierwotny plan aby pójść dalej, pięć kilometrów za Zubiri do miejscowości Larrasoana, padł gdy  doszedłem do mostu Puente de la Rabia na Rio Arga. Kolejny stary, przez Rzymian wzniesiony most, ale chyba nie przez nich nazwany mostem wścieklizy. A może – mostem leczenia z wścieklizny: legenda tego mostu zapewnia, że wyleczy każde chore zwierzę, które trzy razy po nim przejdzie.

Chyba skumulowało się zmęczenie z dwóch dni. Marzyłem o zrzuceniu plecaka, o zdjęciu butów, o zdjęciu spoconego ubrania, o prysznicu i… o dobrym piwie. Wszystkie moje marzenia były wysłuchane i spełnione.

 

                                                                                                           Cdn. Część VIII Album z dnia 2.

Comments are closed.