Mój Blog

Z tworczynia mojego portretuBura, którą dzisiaj zebrałem należała mi się. Chodzi o mój blog. Arek mial rację: obiecywałem pisać codziennie, a przynajmniej często, a tymczasem zaprezentowałem dwutygodniową „ciszę w eterze”.
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie za wyłączeniem tego, że na Kubę nie wziąłem ze sobą laptopa, a wcześniej były święta, Nowy Rok itd… itp.., a te wydarzenia wcale nie zmniejszyły tematów, które
dżwigam na swoich biednych barkach.

Nie żebyście się litowali nade mną, ale poinformować wypada, co te barki dżwigają. Oto skrócona lista:
1) Pracuję nad dalszym ciągiem cyklu „…do Ziemi Świętej”
2) Poprawiam i uzupełniam cykl wspomnień, który już za… niebawem zacznie się pokazywać na stronie „pielgrzym.ca”
3) Poprawiam „Władysława Wagnera”; sporo tam błędów merytorycznych i gdyby tak ktoś
potraktował to jako pracę historyczną – miałbym się z pyszna
4) Opracowuję projekt Fundacji Wagnerowskiej
5) Przygotowuję się do kolejnego spotkania z Mabel Wagner
6) Przygotowuję się do odwiedzin naszych ubiegłorocznych przyjaciół na BVI, z którymi opracujemy
kolejne bombowe wydarzenie
7) Opracowuję fotreportaż z Kuby (fragmenty pojawiają się na moim fejsie)
8) Pracuję, żeby było za co żyć i opłacać te wszystkie moje fanaberie

Czy jestem usprawiedliwiony?

A co ma z tym wspólnego to zdjecie? Nic. Ta pani „strzeliła”mi portret na hawańskiej ulicy w dwie minuty. Prawda, że udany?

I jeszcze coś! Pytacie przez e-maile: dlaczego tu, na blogu nie ma miejsca na komentarze. Toż do tego służy e-malowy adres. Piszcie!

Bookmark the permalink.

Comments are closed.